Mocny, trudny, bardzo dosłowny i bolesny w odbiorze film braci Sekielskich o pedofilii w Kościele może stać się częścią ideologicznej wojny polsko-polskiej o wartości. Nie powinien, ponieważ jest to rzetelnie zrobiony, choć zaangażowany dokument, w którym następuje konfrontacja ofiar ze sprawcami przyznającymi się do winy. Konfrontacja bardzo potrzebna obu stronom.
W filmie są prawdziwe historie opowiadane przez prawdziwych ludzi występujących pod nazwiskiem i niekryjących twarzy. Kobiety i mężczyźni ujawniają, co przeżyli jako 7-, 8-, 9-, 10- czy 12-latkowie. Historie perwersyjne. Do molestowania dochodziło podczas lekcji religii, spowiedzi czy na plebaniach. Obraz Matki Boskiej kolorowanej przez dziewczynki przygotowujące się do Pierwszej Komunii Świętej przeplata się z opowieścią o dotyku w miejscach intymnych. Zdjęcie w białej sukience, symbolizujące niewinność, dziecięcy brak grzechu zderza się z apetytem seksualnym księdza przygotowującego dziewczynki do przyjęcia Pierwszej Komunii. Dokument operuje zresztą wieloma symbolami. Wielkie gmachy kościołów i wystąpienia hierarchów ex cathedra zderzane są z zachowaniami ofiar spacerujących po Krakowie w pobliżu słynnego okna papieskiego na Franciszkańskiej 3, jedzących obiad czy rozmawiających o swoich przeżyciach. To reakcje zwykłych, często nadal pogubionych w życiu ludzi z próbami samobójczymi na koncie.Film dotyka polskich świętości. Pokazany jest m.in. tak ważny dla polskiego katolicyzmu Licheń. Z pięknym sanktuarium w Licheniu łączy się jednak koszmarna historia jego kustosza gwałcącego w ciemnym pokoju małego chłopca, który zdecydował się wysłać wszystkie swoje oszczędności właśnie na budowę sanktuarium. Niewinny zryw serca, dobroci dziecka zostaje zbrukany w najgorszy możliwy sposób. To jedna z najbardziej mrocznych historii tego filmu, gdzie słowo „masturbacja” wydaje się niewinną igraszką w porównaniu z innymi zachowaniami pedofilskimi. Chłopiec po latach, mimo swoich przeżyć, zostaje księdzem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz