piątek, 29 marca 2019

Alita: Battle Angel- recenzja filmu

Doktor Dyson Ido (Christoph Waltz) podczas jednego ze swoich wypadów na złomowisko znajduje mocno zdewastowany korpus cyborga, który w jego opinii może jeszcze funkcjonować. Zabiera go do domu i daje mu nowe ciało. Ożywionej dziewczynie nadaje imię Alita (Rosa Salazar). Okazuję się jednak, że nie jest ona zwykłym robotem, jakich pełno w mieście.
Ekranizacją mangi autorstwa Yukito Kishiro od początku zainteresowany był reżyser James Cameron. To on poleciał do Japonii, by osobiście prosić Kishiro o możliwość nabycia praw filmowych. Napisał nawet 1000-stronicowy scenariusz, który przekazał Rodriguezowi wraz ze swoim błogosławieństwem. Sam natomiast zajął się realizacją Avatara. Nigdy jednak do końca się z tym filmem nie rozstał. Robert konsultował z nim każdy swój ruch i to widać. Trudno w Alita: Battle Angel dostrzec charakterystyczny styl tego reżysera. No może oprócz obecnego w obsadzie aktora Jeffa Faheya jako McTeaguera, łowcy wojowników, któremu towarzyszą wierne cyberpsy. Występuje on ostatnio w każdym filmie Rodrigueza. Nie uświadczymy w Alicie humoru tego teksańskiego reżysera.
Widać, że pieczę nad wszystkim sprawował Cameron i jego ludzie. Posłużył się rękami młodszego kolegi, by zrealizować taki film, jaki kiedyś sobie wymarzył. Zresztą Rodriguez nie ukrywa, że każda większa decyzja była konsultowana z Cameronem, z którym codziennie rozmawiał przez telefon. Ta kooperacja, czy jak Robert mówi „master class”, na pewno produkcji nie zaszkodziła. Jest ona dopracowana pod każdym względem. Pomimo wszechobecnego CGI nie czuć go podczas seansu. Sztuczne twory nie kłują w oczy. Zarówno miasto, w którym rozgrywa się akcja, jak i cyborgi pojawiające się na ulicach wyglądają niezwykle realistycznie. Trzeba przyznać, że ekipa Camerona odpowiedzialna za efekty specjalne jest jedną z najlepszych na rynku. Są mistrzami w swojej dziedzinie. Efekty, jakie udało im się osiągnąć, zwłaszcza w scenach, gdzie twarze robotów muszą okazać jakieś emocje, zostały zrealizowane bardzo realistycznie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz